Gdy w upalne, lipcowe popołudnie roku 1985 autor tego wpisu przychodził na świat w sanockim szpitalu, Mike „Doc” Emrick (na zdjęciu) już od 15 lat komentował rozgrywki hokeja na lodzie. Dziś, 35 lat później powiedział pas. To dosyć niespodziewana informacja i zarazem wielka strata dla fanów NHL na całym świecie.
Powiedzieć, że „Doc” jest ikoną wśród komentatorów to nic nie powiedzieć. Blisko 50 lat przed mikrofonem, 22 finały rozgrywek o Puchar Stanleya, ponad 3500 skomentowanych spotkań począwszy od rozgrywek lig farmerskich aż po Igrzyska Olimpijskie. Jeśli istnieje jakiś szczyt jeśli chodzi o komentowanie wydarzeń sportowych, to Doc bez wątpienia go osiągnął. I to wielokrotnie.
Mike Emrick jako pierwszy komentator w historii dostał się do hokejowej Galerii Sław (rok 2011). W tym samym roku zdobył pierwszą z ośmiu nagród Sports Emmy® Awards for Outstanding Sports Personality. Jak pewnie się domyślacie, nikt inny nawet nie zbliżył się do tego wyniku.
Swój przydomek zawdzięcza doktoratowi z komunikacji radiowo-telewizyjnej jaki obronił na Bowling Green State University w roku 1976. To właśnie na tym Uniwersytecie rozpoczął swoją karierę jako komentator (1970). W roku 1973 rozpoczął pracę dla Port Huron Flags (liga IHL), a przed startem sezonu 1977/78 dołączył ekipy radiowej do Maine Mariners (AHL) gdzie pozostał aż do roku 1980. Wtedy to dołączył do rodziny NHL rozpoczynając pracę dla Philadelphia Flyers. Był głosem m.in. Flyers, New Jersey Devils, New York Rangers. Pracował dla największych w tej branży: ESPN, FOX Sports i NBC Sports.
Komentował m.in. słynny finał Igrzysk Olimpijskich w Vancouver pomiędzy USA a Kanadą. To mecz z najwyższą w historii odnotowaną oglądalnością – wg szacunków przed ekranami zasiadło blisko 28 milionów widzów.
Mike „Doc” Emrick to największy z największych, Wayne Gretzky wśród komentatorów. Bez niego liga NHL nie będzie już taka sama.